Tym słowem witali nas na pływających wysp uros. Serdeczni ludzie którym zazrazdzamy im ich życie. Pokazali nam jak się buduje wyspę, więc jak nie wrócimy to wiadomo, że budujemy własną. Fajnie się po tym, nazwijmy to słomę, chodzi chodź trochę się zapada. Poznałyśmy tam Julię, która pokazała nam swoją chatkę. Niestety nie znalazłyśmy dla siebie przystojniaka, więc popłynęłyśmy dalej na wyspę taquila. Tam zjadłyśmy pyszną rybę. Dowiedziałyśmy się wiele fajnych rzeczy o tych niesamowitych ludziach.
Z powrotem na lądzie poszalałyśmy trochę na punkcie zakupach upominek.
Z powrotem na lądzie poszalałyśmy trochę na punkcie zakupach upominek.
To ja już na pewno nie odmówię i przyjadę was odwiedzić na tą wyspę :).......... i może otworzę swój sklep- łódkę :)
OdpowiedzUsuńMagda
Ale fajnie - ja też chcę wyspę !!! Ja też !!!
OdpowiedzUsuńA są na takich wyspach komary?
I jeszcze jedno pytanie - gdzie te stringi i w ogóle gdzie te zdjęcia?